Choć od niemal 7 lat mieszka w wielkim mieście, uwielbia przebywać na łonie natury, a dbanie o środowisko ma w jej sercu szczególne miejsce. Mowa o Ewelinie Ulanickiej, która na swoim profilu na Instagramie dzieli się sposobami na to, jak na luzie przejść w tryb eko. PanParagon postanowił więc zapytać Ewelinę o to, ile tak naprawdę kosztuje dbanie o środowisko i z czym wiąże się na co dzień. Przeczytaj i przekonaj się, że wcale nie musisz zmieniać całego swojego życia, by zatroszczyć się o Ziemię – nasz wspólny dom.
Kiedy zaczęłaś przywiązywać większą uwagę do dbania o środowisko, to co Cię najbardziej zaskoczyło?
Zaskoczyła mnie nieświadomość. Nieświadomość ludzi, z którymi żyłam, pracowałam, rozmawiałam codziennie. To nie do końca jest tak, że my jako społeczeństwo nie chcemy zmian. Często nie wiemy DLACZEGO powinniśmy wprowadzić te zmiany, nie wiemy CO NAM GROZI, gdy ich nie wprowadzimy i tak właściwie CO mamy robić? Do tej pory pamiętam kłótnie w rodzinnej kuchni dotyczące smogu i samochodów w centrum miast. Ja byłam zagorzałą przeciwniczką, mój tata zwolennikiem. Wtedy nie rozumiałam, że ludzie mogą po prostu nie wiedzieć, dlaczego ten temat jest tak ważny i dlaczego każdy powinien się nim zainteresować. Teraz to wiem. 🙂
Trochę później zaskoczył mnie brak działań ze strony rządu. Do 2050 roku powinniśmy całkowicie wyeliminować emisję dwutlenku węgla na świecie. Bez pomocy rządu tego nie zrobimy. Do tej pory ciekawi mnie, czy rządzący naprawdę nie wiedzą, co nas czeka za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat? Rozmawiamy o wprowadzeniu euro, o religii w szkołach, gdzie świat dosłownie sypie się na nasze głowy. Obojętności nigdy nie zrozumiem.
Jesteś entuzjastką diety roślinnej, ale kiedyś jadłaś też mięso i produkty odzwierzęce. Czy zmiana diety miała jakiś wpływ na to, ile wydajesz na zakupy?
Tak – chcąc kupować warzywa i owoce zamiast mięsa, płacę więcej. Spójrzmy na to w ten sposób – kilogram podudzia w sklepie kosztuje 5,99 zł. Dokupiłabym kilogram ziemniaków i pomidory i mam obiad na 3 dni za 10-15 zł. Ale zjeść równie pożywny posiłek wege w takiej cenie? Możliwe, ale trochę trzeba się nagłowić. Kilogram papryki kosztuje ponad 10 zł, kilogram bobu 20 zł, a fasolka szparagowa koło 15 zł. Smutne, że jedzenie, którym karmimy trzodę, aby ta dawała nam mleko lub żebyśmy ją jedli, kosztuje więcej niż samo mięso. Dlatego staram się jeść produkty sezonowe, dokształcam się w kwestii przechowywania owoców czy warzyw, aby ich nie marnować. Na przykład rzodkiewkę czy marchewkę przechowuję w lodówce w słoiku z odrobiną wody – zachowuje świeżość dłużej! 🙂 Wiele gotowych produktów roślinnych, jak tofu czy wege kiełbaski, kupuję w większych ilościach na promocji. Trzeba kombinować. 🙂
Bycie eko stało się modne. Wiele marek próbuje zyskać na tym trendzie i przez to często mamy do czynienia z greenwashingiem, czyli pozornie ekologicznymi praktykami. Na co zwracasz uwagę podczas zakupów, by nie dać się nabrać oraz by nie przepłacić za produkty, które z ekologią mają niewiele wspólnego?
Hm. Absolutnie nie zwracam uwagi na plakietki z napisem „EKOLOGICZNE”. Jeżeli na produkcie nie ma opisu, co dokładnie znaczy to „ekologiczne”, to nie zawracam sobie tym głowy. 🙂 Nie kupuję też produktów BIO. Za tę samą cenę wolę zapłacić pani w warzywniaku, która mi dokładnie powie skąd pochodzą jej warzywa. Ale wiadomo – to jest moje zdanie. A! I nie kupuję produktów BIO zapakowanych w plastik.
Jaka eko zmiana w Twoim stylu życia sprawiła Ci największą trudność, a jaka dała największą satysfakcję?
O, to trudne pytanie! Największą trudność sprawiło mi chyba dopuszczenie do siebie myśli, że ja wcale nie muszę kupować wszystkiego, co mi wciskają. Nie muszę co sezon mieć nowych butów, nie muszę jeździć samochodem, nie muszę latać 10 razy w roku samolotem aby być „na czasie”. Nie muszę nic. Chodzę w używanych ubraniach, samochodem praktycznie nie jeżdżę, a samolotem ostatni raz leciałam ponad rok temu. I żyję! I myślę że akceptacja tej myśli przyniosła mi też największą satysfakcję. My nic nie musimy, serio. No, musimy płacić podatki. 😉
Jaką radę miałabyś dla osób, które chcą zadbać o naszą planetę i przy okazji trochę zaoszczędzić?
Kupować mniej, marnować mniej, używać dłużej. O to głównie chodzi w dbaniu o środowisko – nasz świat jest napędzany przez konsumpcjonizm. Abonament telefoniczny podpisujemy na dwa lata, aby później zmienić ten telefon. Wokół wszędzie widzimy reklamy marek odzieżowych, z każdej strony jesteśmy bombardowani hasłami „ZAPŁAĆ ZA DWIE, OTRZYMAJ TRZY!”, „MUSISZ TO MIEĆ”. Nie, nie muszę. 🙂 To powinniśmy sobie wbić do głowy i przy kolejnej wizycie w centrum handlowym zastanowić się, czy naprawdę tego potrzebuję?
Nie da się ukryć, że dbanie o środowisko to kwestia codziennych wyborów. Zacznij więc od mniejszych, łatwiejszych kroków – na przykład od sprawdzenia, jakie „odpady” możesz wykorzystać w kuchni. 😉